MAMY TO! Jesteśmy oficjalnie Mistrzami Polski w Palanta już po raz czwarty! Po roku przerwy odzyskaliśmy najcenniejszy tytuł i dokładamy do gablotki jeszcze jeden ogromny, złoty puchar. Nie było to oczywiście dziełem przypadku – w obecnym roku kalendarzowym wygrywaliśmy mecz za meczem i puchar za pucharem. Forma nie przysiadała w zasadzie nawet na moment co pozwoliło nam jechać do stolicy kraju z mega ambicjami, uśmiechami i marzeniami o kolejnym wielkim tytule. Po dziesięciu godzinach zmagań w niesprzyjających warunkach (zimno i całkiem deszczowo), 7 października 2023 na pięknym obiekcie Hutnika Warszawa to właśnie PSPal Trójmiasto ostatecznie wzniosło do góry najcenniejsze trofeum! Emocję po ostatnim gwizdku na pewno jeszcze nie opadły, dlatego jest to bardzo dobry czas na przypomnienie sobie jak wyglądała nasza droga na sam szczyt.

Do Warszawy przyjechało w sumie 12 drużyn (Trójmiasto A, Trójmiasto B, Kampa Słubice A, Kampa Słubice B, Kraków, Warszawa, Rybnik, Grabowo, Knurów, Jaśkowo A, Jaśkowo B oraz Miesiączkowo). Były to zatem największe zawody palantowe rozgrywane do tej pory. Już wcześniej zostaliśmy rozlosowani do grupy A, gdzie naszymi rywalami miały być zespoły z Krakowa oraz debiutanci z Miesiączkowa. Zwycięzcy trzech grup mieli mieć zapewniony bezpośredni awans do fazy finałowej – o ostatnie premiowane miejsce miały walczyć między sobą w barażach zespoły z drugich miejsc. System gry standardowy – 2 zmiany, 3 punkty za zwycięstwo i 1 za remis.

Zmagania grupowe rozpoczął team A od pojedynku z Krakowem. Było to dosyć jednostronne spotkanie zakończone naszym zwycięstwem 17:0. Trójmiasto B natomiast wygrało 12:0 swój mecz z młodzieżą z Miesiączkowa. Potem doszło do derbów Trójmiasta – tutaj górą był team A wygrywając wysoko 18:1. Chwilę później wystarczyło dopełnić formalności. Kolejna wygrana stosunkiem 17:0 z Miesiączkowem drużyny A pozwoliła zająć spokojne pierwsze miejsce w grupie. Zostało już oczekiwanie na kolejnych rywali w rundzie finałowej oraz kibicowanie zespołowi B przed starciem z Krakowem – zwycięzca tego meczu miał zagwarantowane drugie miejsce i udział w barażach. Był to bardzo zacięty mecz, lecz niestety zakończony minimalną porażką 0:1. To zespół z południa wytrzymał presję odrobinę lepiej i zapewnił sobie udział w barażach. Mimo walecznej postawy team B ukończył zmagania na 3. miejscu w grupie i nie awansował już dalej.

Swoje grupy wygrały również dwa zespoły Kampy Słubice, a do barażów awansowały jeszcze zespoły z Warszawy i Rybnika. To właśnie drużyna ze stolicy wykazała się największym doświadczeniem i zasłużenie wygrała mecze ze swoimi rywalami meldując się tym samym w finałowej czwórce. Od tej pory była prowadzona już transmisja z pozostałych spotkań, do której link Wam podrzucimy ale najpierw trochę relacji tekstowej! 😊

Po przejściu na główne boisko i odsłuchaniu Mazurka Dąbrowskiego, odbyło się losowanie par półfinałowych. Los przydzielił nam Kampę Słubice B, a nasza kapitanka Roksana wybrała, że zaczniemy to starcie jako drużyna atakująca. W pierwszej zmianie udało się wywalczyć aż 10 punktów, ale przeciwnicy pokazali pazur skutecznie się odgrywając dochodząc do 8. oczek. Pierwszy błąd przeciwników to nasze popisowe zagranie – Arek ze środka na drugą bazę, a Tonio dopełnił formalności zbijając jedną z zawodniczek ze Słubic. Później był jeszcze błąd wybicia, a trzeci i najważniejszy wymuszony błąd to zbicie zawodnika biegnącego już do ostatniej bazy. Niezmordowany w tym dniu Lewy przejął piłkę w środku boiska i precyzyjnym rzutem trafił przeciwnika w nogi. Kto wie ile jeszcze punktów nastukaliby nasi rywale? W drugiej zmianie zdobyliśmy tylko 4 punkty i została nam obrona. Wychodziliśmy w tym roku już z większych kłopotów i także było i tym razem. Zespół Kampy B ewidentnie nie wytrzymał presji. Najpierw błąd wybicia, chwile później zbicie przy drugiej bazie i finalnie nie wypuszczenie zawodników z pierwszej bazy. Nasza szczelna obrona po raz n-ty w tym sezonie nie pozwoliła na zdobycie choćby jednego punktu. Mecz zakończył się wynikiem 14:8 dla nas, a my mogliśmy z uśmiechem obserwować kolejne zmagania i czekać na finałowego rywala w meczu o złoty medal.

W drugim pojedynku to Kampa Słubice A wygrała z Warszawą i to właśnie pojedynek jeszcze aktualnego Mistrza Polski z 2022 roku z nami miał zwieńczyć ten wspaniały wieczór palantowych emocji. Zanim jednak doszło do tego meczu mogliśmy obserwować bardzo zacięty pojedynek o brąz. Tam minimalnie lepszy od gospodarzy okazał się zespół Kampy B, który zasłużenie stanął na najniższym stopniu podium.

W tym roku graliśmy już siedem finałów, z niecierpliwością czekaliśmy na ten ósmy, najważniejszy. Hektolitry potu, bolące nogi, całe dnie grania, wygrywane mecze za meczem i rosnąca forma naszej drużyny – to tutaj nadszedł moment by właśnie wspaniale spuentować ten magiczny dla nas rok 2023. Chęć odzyskania mistrzostwa zjadała każdego z nas ale przybliżaliśmy się do tego momentu wygrywając każdy wcześniejszy turniej. Ten zimny październikowy wieczór nie mógł potoczyć się dla nas lepiej!

Znów zaczynaliśmy w ataku. Lekkie zawahania w biegu podczas drugiej kolejki wybijania pozwoliło nam wysunąć się na prowadzenie tylko 6. punktami. Czy to mało, biorąc pod uwagę, że zdecydowaną większość spotkań kończyliśmy pierwsze zmiany dwucyfrową liczbą punktów? Wystarczy wyjść w pełni koncentracji na obronę i zniwelować atuty przeciwnika, wtedy może się okazać, że jest to całkiem spora zaliczka. A jak już nam ten rok pokazał – w obronie nie mamy sobie równych. Najpierw złapanie prostej świecy przez Lewego. Żeby tego było mało, Kacper złapał odbitą piłkę chwilę później i zbił zawodnika biegnącego na drugą bazę. Kampa zdobyła w tym czasie 2 punkty. Potem boczną piłkę złapała kapitanka drużyny Roksana i bez zastanowienia podała w kierunku drugiej bazy. Tam Tonio sprytnie zbił kapitana Kampy tuż przed samą bazą. Akcja była bardzo widowiskowa i nic dziwnego, że w naszych szeregach wybuchła ogromna radość. Było ta bardzo piękna i skuteczna obrona, którą można oglądać w nieskończoność. Interweniował jeszcze obecny na tych Mistrzostwach VAR, ale w powtórkach widać, że do zbicia doszło i taka decyzja została tez podtrzymana. Mogliśmy wrócić na wybicie. W tym momencie zaczął się festiwal gry w ataku – a w tym również nie mieliśmy sobie równych. Kilka razy dochodziło do ratowania sytuacji z dwoma zawodnikami na pierwszej bazie, ale w tym elemencie każdy nasz zawodnik wytrzymywał presję i robił swoje. Pozostali wylewali siódme poty zdobywając bazę po bazie. Przeciwnikom udało się zbić naszego jednego zawodnika, ale na tablicy wyników było już 14:2. Brakowało nam zatem już tylko 5 punktów do wygrania finału, nie pozwalając przeciwnikowi nawet podejść do ataku drugi raz. Czuliśmy, że to jest moment na odegranie się i zwyciężenie wysoko nie pozostawiając żadnych złudzeń, która drużyna była lepsza nie tylko tego dnia, ale również na przestrzeni całego roku. Wybicie za wybiciem i bieg za biegiem. Za chwilę mieliśmy już 17 punktów, dwie osoby na bazach i jeszcze dwójkę wybijających. Jak się okazało, nawet nie musieliśmy wykorzystywać wszystkich zawodników. Skutecznie wybita piłka przy samej linii pozwoliła dobiec Roksanie i Osziemu do ostatniej bazy. Nastąpił ogromny wybuch radości! Zostaliśmy Mistrzami przed duże M! Był to 13. punkt w ataku w tej zmianie wybijania (na 16 możliwych!), a gdyby nie wysoka przewaga to jeszcze moglibyśmy w sumie dojść nawet do 15 – a czuliśmy tę moc! Uśmiechom, radości i krzykom nie było końca. Całe finały mieliśmy ogromny doping naszych zawodników z drużyny B oraz pozostałych drużyn na trybunach, za co serdecznie dziękujemy. Wasze krzyki wyniosły nas do tego wielkiego dla nas momentu.

MVP zawodów zostali (nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz) nasi trójmiejscy wojownicy: Roksana Spryszyńska oraz Kacper Lewalski. Statuetka za najlepsze zagranie powędrowała do Michała Borzuchowskiego z Warszawy.

Jeszcze garść statystyk z samych zawodów. Zespół A zdobył w sumie 85 punktów, a stracił zaledwie 11. Dodatkowo można wspomnieć, że nie mieliśmy błędów wybicia oraz nikt z nas nie został złapany. To jest jakiś kosmos, a nie… to nie kosmos… tak po prostu grają MISTRZOWIE!

Ogromne podziękowania dla Polskiego Stowarzyszenia Palantowego za organizację zawodów na ultrawysokim poziomie, dla Bartka Długosza oraz Sylwestra Szymańskiego za moc komentatorskich emocji podczas transmisji live z zawodów, dla wszystkich naszych kibiców tych w domach jak i na trybunach. Wielkie gratulację dla Kampy Słubice za doprowadzenie dwóch składów na podium najważniejszego turnieju palantowego, a także dla zawodników gospodarzy, którzy walecznie przebrnęli przez grupę, baraże i zajęli czwarte miejsce. Duże brawa dla wszystkich pozostałych drużyn biorących udział w mistrzostwach – spotkamy się na pewno jeszcze nie raz.

Dziękujemy za doping i trzymanie kciuków. Sukces teamu A jest sukcesem każdego, kto z nami trenuje i udziela się w życiu klubu. Nie możemy się zatrzymać skoro jesteśmy na takiej fali, także wyczekujcie kolejnych wygranych w przyszłości. Teraz na pewno chwila odpoczynku, ale jak odpoczywać to po mistrzowsku! Do zobaczenia na treningach! :):):):)